Wojciech Pawicki: Miniony sezon? Emocje i walka do końca!
Za futsalistami AZS UG intensywny, pełen emocji i ukoronowany osiągnięciem założonego celu sezon. Od barażowego dwumeczu z ekipą z Gliwic minęło już kilka tygodni, emocje powoli opadają, a Wojciech Pawicki, grający trener akademickiej ekipy już zaczyna planować przygotowania do projektu „Futsal Ekstraklasa”. Człowiek-instytucja ekipy AZS UG podsumował minione rozgrywki i podzielił się planami drużyny na przyszłość.
Jak, już na chłodno, oceniasz miniony sezon i z czym, z perspektywy czasu będzie Ci się kojarzył ?
Wojciech Pawicki: Podzieliłbym tą ocenę na rundy. Pierwsza runda, poza tym falstartem, była dla nas lepsza, graliśmy równo i stabilnie. W drugiej forma była chwiejna, sądzę, że zawsze jak dochodzą rozgrywki akademickie oraz Puchar Polski, to ma to później wpływ na dyspozycję drużyny. Sezon będzie mi się kojarzył z bardzo wyrównaną walką i emocjami do końca. Mieliśmy jasny cel, chcieliśmy awansować i nikt nie chciał zostawać w I lidze na kolejny sezon. Ale cały czas czuliśmy tą niepewność. Patrzyliśmy na Legię, za nami był Zgierz, a gdzieś tam jeszcze w tle Widzew czy Mosina. No i z tymi remisami, tych wyników 3:3 w pewnym momencie dużo za dużo…
Jak wyglądały Wasze ostatnie tygodnie i jaki jest plan przygotowań do kolejnego sezonu?
Do końca maja trenowaliśmy, cały czerwiec przeznaczamy na regenerację, odpoczynek i indywidualne aktywności, każdy może ten czas wykorzystać wg swoich potrzeb, mamy też dostęp do siłowni. Od 5 lipca będziemy trenować indywidualnie i w mniejszych grupach. Start planowany jest na 2 weekend września, więc rozpoczniemy przygotowania w hali z początkiem sierpnia. Na pewno będziemy grali sparingi i turnieje kontrolne, ale czekamy na potwierdzenia i uzgodnienia.
Czy do rozgrywek przystąpi ten skład, który wywalczył awans, czy planowane są wzmocnienia kadry pierwszej drużyny?
Nikt nie zgłosił chęci odejścia, z nikim się nie rozstaliśmy. Zatem skład, który grał w I lidze zostaje. Rozglądamy się jednak za potencjalnymi wzmocnieniami, a dyrektor sportowy Tomasz Aftański bada rynek i możliwość zatrudnienia zawodników zagranicznych. Natomiast nie ma w klubie żadnego ciśnienia na takie rozwiązania, a taki zawodnik musiałby stanowić realne wzmocnienie zespołu. Rozglądamy się, próbujemy
Wracasz do Ekstraklasy po dwóch sezonach. Przez ten czas polski futsal poczynił krok do przodu. Czeka Was bardzo trudny sezon w krajowej elicie.
Na pewno ranga urosła, swoje zrobiła telewizja i transmisje spotkań. Czy na poziom sportowy wpłynęli zawodnicy zza granicy, których coraz więcej jest w kadrach nawet tych zespołów z niższych rejonów tabeli, trudno powiedzieć, ale tak to może wyglądać. Wszystko idzie do przodu, więc na pewno czeka nas ciężki sezon. Przed startem rozgrywek wydawać się może, że będą dwie-trzy drużyny zupełnie poza zasięgiem, natomiast z resztą będzie można nie tylko walczyć, ale i wygrywać. Z tymi najlepszymi też będziemy próbować. Tym sposobem będziemy szukali punktów w walce o utrzymanie, bo to będzie nasz główny cel.
AZS UG jest takim klubem, który wychowuje zawodników, a w składzie jest wielu graczy, których zaadoptowałeś do futsalu i gry w hali. Ci najmłodsi w zespole są gotowi na przeskok poziomu między I ligą i Ekstraklasą?
Rzeczywiście, muszę przyznać, że podczas okresu, w którym jestem trenerem AZS UG kilku chłopaków trafiło do kadry, z czego jestem bardzo dumny. Wierzę, że niejednego jeszcze uda mi się tam wprowadzić. Sądzę, że gdyby nie kontuzja, Szymon Wroński mógłby w większej mierze przyczynić się do awansu, niż w rzeczywistości. Myślę, że podobne możliwości drzemią w Karolu Majchrzaku i to są takie dwa nazwiska, które na pewno mają duże szanse pokazać się i wypłynąć na szerokie wody, ale może zaskoczyć też zupełnie kto inny, czas pokaże. Natomiast nie skreślałbym też innych, młodszych graczy, także tych, którzy grają w drugiej drużynie i stale czynią postępy. Pełny sezon rozegrał Kewin Sidor i jestem zadowolony, bo zrobił bardzo duży postęp, jeśli chodzi o futsal. To zawodnik, który wcześniej grał na trawie, a w tym sezonie przyczynił się do awansu, strzelił dużo bramek i zaliczył dużo asyst. Wymieniłbym też Kacpra Sasiaka, który też jest takim moim wychowankiem jeśli chodzi o futsal. Od początku go prowadzę, cały czas rozwija się bramkarsko, trzeba pamiętać, że prawie rok pauzował i może ten sezon nie był dla niego jakiś rewelacyjny od początku do końca, ale kiedy w drugiej rundzie wrócił na właściwe tory też był znaczącą postacią i wierzę, że tak samo będzie w Ekstraklasie, a pamiętajmy, że mimo młodego wieku, debiutował w niej prawie 5 lat temu.
Rozmawiał Michał Faran